Poznaj nas - wywiad

Beatę i Agnieszkę poznałam już dawno i przez ten czas dowiedziałam się o nich wielu rzeczy. Między innymi tego, że nie działają typowo, jak czegoś nie czują, to albo tego nie robią, albo robią po swojemu (chociaż nie zawsze tak było...). Dlatego nawet strona „O nas” nie będzie typowa. Ich wypowiedzi nie da się ująć skrótowo, bo zawsze starają się daną rzecz wyrazić jak najpełniej. Dlatego nie będzie ani krótko, ani typowo. Będzie w formie... wywiadu, który przeprowadzę ja 😁. Musiałam długo namawiać na ten mój pomysł, ale w końcu się dziewczyny zgodziły!

ZAPRASZAM

Abi: Wiem, że zajmujecie się tworzeniem biżuterii. Ale chciałabym zacząć może trochę inaczej - od nazwy Waszego przedsięwzięcia, bo mnie intryguje. Dlaczego akurat AB way to You?

Beata: AB jest od naszych imion, reszta nazwy jest związana z naszą misją.

Aga: Nie chciałyśmy tylko tworzyć i sprzedawać biżuterii, ale dać coś więcej, nadać innego, głębszego sensu naszej pasji. Może „misja”, to zbyt górnolotne określenie, ale jakoś nic innego nam nie pasowało 😏.

Abi: O Waszej misji całkiem sporo można przeczytać w zakładkach (TUTAJ i TUTAJ), ale teraz zbierzmy fakty – o co w tym chodzi i jak to nawiązuje do nazwy?

Aga: Przez lata widzimy, że - wbrew pozorom - sporo ludzi nie zna siebie, ma poczucie niskiej wartości, nie umie znaleźć własnej drogi w wyrażaniu własnego ja. Albo poddaje się opinii innych i wstydzi pokazać swoją twarz. Woli „wpasować” się w otoczenie. Chciałybyśmy trochę spróbować podpowiedzieć, jak to zmienić, jak spojrzeć na siebie inaczej, jak znaleźć swój własny styl i przestać się ograniczać w kwestiach, w których wcale nie trzeba tego robić. Nie jesteśmy ekspertkami, bo same też mamy problemy, z którymi walczymy. Ale może właśnie nasze doświadczenia mogą komuś się przydać.

"Twój czas jest ograniczony, a więc nie marnuj go na życie cudzym życiem. Nie daj się złapać w pułapkę przeżywania życia, będąc sterowanym przez innych. Nie pozwól, by zgiełk opinii innych zagłuszył twój wewnętrzny głos. I co najważniejsze, miej odwagę podążać za swoim sercem i intuicją. One jakimś cudem już wiedzą, kim tak naprawdę chcesz zostać. Wszystko inne ma wartość drugorzędną!” – Steve Jobs

Beata: Dokładnie. Naszą misją jest to, żeby ludzie (a zwłaszcza kobiety) przestali kopiować siebie nawzajem, żeby spojrzeli na siebie obiektywnie i zaczęli siebie lubić, wyrobili swój styl i byli bardziej odważni w pewnych aspektach. A co do nazwy, to jest to skrótowe myślenie - w skrócie ujęta droga, którą trzeba przejść, żeby odnaleźć siebie, a czasem nawet stworzyć siebie od nowa. Bo to nie jest z dnia na dzień, że coś się przeczyta i stwierdzi „ok” i na drugi dzień już będzie inne zachowanie, prawidłowe spojrzenie na siebie, nagle narodzi się sympatia do samego siebie. To jest tak, jak z każdą trudną zmianą, jaką zamierzamy podjąć – czy charakteru, stylu bycia, wyglądu itp., to wszystko trzeba przejść, takie poważne zmiany nie dzieją się z dnia na dzień. To jest proces.

Aga: Może tylko podkreślę, że nie mówimy tutaj o wszystkich, a o konkretnych osobach, zwłaszcza kobietach (ale nie tylko), które mają problem ze sobą, z poczuciem własnej wartości, polubieniem siebie, które nigdy tak naprawdę nie czuły się dobrze w swojej skórze, albo z powodu sytuacji życiowych zaczęły patrzeć na siebie nieprawidłowo i negatywnie. Ważne jest uzmysłowienie sobie tego, że nie jest tak, jak powinno być, że coś nie gra, czegoś brakuje, brak jest tej pełnej samoakceptacji. A potem trzeba krok po kroku zacząć się poznawać. I nie każdy wie, jak to zrobić. Sama jestem wciąż w trakcie takich przemian, więc pewne rzeczy wiem z autopsji. Natomiast obie poznałyśmy wiele osób w takiej sytuacji, ich obawy, pytania, problemy i na podstawie tego możemy chociaż trochę spróbować jakoś pomóc. I to nie chodzi o jakiś nadmierny altruizm. Sama, bez wsparcia pewnie bym też nie zaczęła się zmieniać. Może komuś akurat takie wsparcie się przyda, a i nam może pomóc 🙂

Abi: Czyli nazwa AB way to You, to kilka składowych, tak?

Aga: Tak, są 3 składowe. Jedna to imiona, druga, to że dana osoba musi przejść jakąś drogę (Way), żeby odnaleźć prawdziwą siebie (To You). A trzecia składowa, to jest niejako nasz wkład w to, żeby te osoby się zmieniły, żeby podjęły walkę o siebie. To jest nasz sposób na to, jak można tą drogę zacząć, nasza próba podpowiedzi, wskazówka.

Beata: To jest nasze spojrzenie na ten temat. Bo odnosimy wrażenie, że niektórzy kopiują innych, upodabniają się do siebie nawzajem. Czasem to wygląda tak, jakby zatracili siebie i grali jakąś rolę, odsuwając się od własnego stylu i charakteru, od własnej indywidualności.

"Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, którą jesteś." - Marylin Monroe

Aga: Nie ma nic złego w czerpaniu inspiracji, to jest prawidłowa praktyka. Bardzo dobrze jest korzystać z dobrych, pozytywnych wzorów i wplatać je w swoje życie. Chodzi tyko o to, żeby poznać siebie i pozostać sobą, nie być kimś innym i nie wmawiać sobie rzeczy, których tak naprawdę się nie czuje.

Abi: A dlaczego nazwa po angielsku? W końcu jesteście w Polsce, tworzycie tutaj, chcecie działać na polskim rynku.

Aga: Tak nam się ułożyło, że akurat większość bliskich mamy poza granicami Polski. I to w dużej mierze właśnie Oni namówili nas, żebyśmy spróbowały z pomysłami wyjść poza nasze grono, żebyśmy odważyły się zaproponować to komuś z zewnątrz. Baaaardzo długo musieli namawiać 😆. Ale właśnie w ramach wdzięczności i docenienia tego, że w nas tak wierzą, że nas od lat wspierają, nazwa jest w języku angielskim.

Beata: W Polsce jest coraz mniejszy problem ze znajomością tego języka, więc nie ma obawy, że nikt nie zrozumie 🙂. Chociaż i tak bardziej chodzi o sens, a nie tłumaczenie.

Abi: A skąd pasja do robienia biżuterii? Jak to się w ogóle zaczęło?

Aga: Rękodzieło w formie szydełkowania, haftowania, robienia na drutach, koralikowych bransoletek, makramy, ozdabiania czegoś przewijało się właściwie u każdej z nas od dziecka. Co trochę próbowało się jakichś nowych, przeróżnych technik. Natomiast wszystko było raczej, jako chwilowa odskocznia. A tak uczciwie i w pełni mogłyśmy się temu poświęcić dopiero kilka lat temu. I wtedy zaczęłyśmy rozwijać te umiejętności, których podstawy miałyśmy wcześniej. Wtedy też pod wpływem zainteresowania i potrzeb wyklarowało się, że najbardziej jednak chcemy postawić na biżuterię. Najpierw były oczywiście obdarowywane najbliższe osoby, potem one zamawiały coś dla siebie, albo na prezent. A potem, tak jak wspomniałam, ci najbliżsi zaczęli namawiać nas, żebyśmy wyszły z tymi pomysłami do szerszego grona odbiorców. Decyzja była trudna z powodu wewnętrznych blokad, problemów, poza tym jakoś żadna z nas nie myślała, żeby sprzedawać swoje prace. Na pewno wpływ na to miał brak poczucia bezpieczeństwa i niechęć wyjścia ze swojej strefy komfortu. Szczerze – była obawa przed krytyką, przed tym, że innym nasze prace się nie spodobają. Wciąż byłyśmy na początku walki z brakiem pewności siebie, spowodowany przez lata wieloma czynnikami. Ale zmieniamy się, chcemy walczyć z jakimiś „swoimi demonami”, też staramy się pokonywać kolejne bariery i ograniczenia, walczyć z codziennymi problemami, dlatego w końcu postanowiłyśmy się odważyć. Taki cytat w pewnym momencie się nasunął 😄:

„Gdybyśmy czekali na ten jeden moment, kiedy wszystko, absolutnie wszystko jest gotowe, nigdy byśmy nic nie zaczęli.” - Benjamin Franklin

Aga: Dojrzałyśmy do tej decyzji. Poza tym nie robimy nic „na odczepnego”, każdy tworzony przedmiot jest ważny; niektóre procesy trwają dłużej, nie ma nic automatycznego, każdej rzeczy poświęcamy czas i siebie. Do tego dochodzą pewne ograniczenia fizyczne. Dlatego dodatkowo wszystko rozciągnęło się w czasie. To jest nasza pierwsza strona internetowa, pierwsze przedsięwzięcie na większą skalę, więc starałyśmy się przygotować jak najlepiej, szukałyśmy podpowiedzi, informacji, jak prawidłowo się za to zabrać. Sama przejrzałam z tysiąc stron, byłam na dziesiątkach webinarów i czytałam poradniki 🤦‍♀️. Starałyśmy się wziąć z tego jak najwięcej, ale okazało się, że niektóre wskazówki z nami nie współgrają, nie odpowiadają nam i nie umiemy się w to wczuć. Dlatego pewnie niektóre rzeczy wielu osobom mogą wydać się dziwne, nietypowe, może nawet „od czapy”. Ale jak już spróbować, to po naszemu i tak, żebyśmy mogły w tym być sobą. Nie chciałyśmy na stronach zwykłych tekstu, na które można się często natknąć, że ktoś wkłada całe serce w stworzenie czegoś i powstaje piękny przedmiot, który pozwoli właścicielce poczuć się wyjątkowo. Chociaż tak jest. To jest fakt, że prawie każdy rękodzielnik tak czuje, większość rękodzielników tak czuje i tak robi, że w produkowaną przez siebie rzecz wkłada swoje serce. I to jest prawda, bo tak właśnie jest i to dobrze, że rękodzielnicy o tym piszą, bo nie każdy sobie zdaje z tego sprawę i nie docenia tego. Natomiast my chcemy, żeby ktoś to poczuł sam, a nie przeczytał. Żeby wiedział, że to nie jest tylko biżuteria, ale dodatkowo ważny przekaz, że nie tylko ot tak do noszenia, ale ma jakieś głębsze znaczenie. Nie chcę Ci napisać, że będziesz czuła się w tych kolczykach wyjątkowo, bo dopiero ty musisz stwierdzić, czy faktycznie to poczujesz. Ja mogę mieć tylko taką nadzieję 😏. Postawiłyśmy na coś innego, co może nam zaszkodzić (czy przeszkadzać) z marketingowego punktu widzenia, czyli brak typowych opisów konkretnej biżuterii, a zamiast tego historie. Historie ludzi, których życie w jakimś sensie zmieniło się dzięki właśnie biżuterii.

Beata: To, co tworzyłyśmy, zawsze było trochę inne, nie poddajemy się w pełni modzie, dlatego też były obawy, że to nie ma sensu i się nie przyjmie. Wiele rzeczy obecnie jest tworzonych na skalę masową, przez to zatracona jest trochę indywidualność i wyjątkowość. My się jakoś nigdy nie wpisywałyśmy w takie schematy.

„Zaryzykujcie, postawcie stopę na ziemi nieznanej.” - Nancy H. Kleinbaum, „Stowarzyszenie umarłych poetów.”

Aga: Poza namowami bliskich, do decyzji o spróbowaniu swoich sił przyczyniło się też to, że już wcześniej zaczął kiełkować pomysł misji, więc postanowiłyśmy to połączyć.

Beata: Spotkałam się parę razy z opiniami o mojej biżuterii w stylu: „jest ładna, ciekawa, ale ja bym tego nie nosiła, bo za odważne”, „podoba mi się, nawet bardzo, ale ja bym tego nie założyła”. Niektóre kobiety z kolei noszą tylko dużą biżuterię, bo uważają, że w delikatnej, jako na przykład osoby z nadwagą, będą wyglądać śmiesznie. I nie założą takiej, chociaż im się podoba.

Aga: Za kolorowa, za dużo, za bogato, będzie się rzucać w oczy, nie wypada nosić bransoletki w takich kolorach. A mężczyźnie nie wypada mieć breloka z chwostem, czy naszyjnika z koralików, bo to nie jest męskie. I tu jest ta zauważalna różnica, gdzie wśród naszych znajomych bliższych i dalszych oraz ich znajomych nie ma takich problemów, mają do tego całkiem inne podejście, niż wiele osób w Polsce. Nie mają kompleksów na tym punkcie.

Beata: Nie wstydzą się nosić tego, co im się podoba. Nie ma czegoś takiego, że nie wypada z powodu wyglądu, nie wypada z powodu wieku.

Aga: To nie jest tak, że założą na siebie cokolwiek, byle dziwniej. Nie. Mają swój styl, ale są otwarci na inne możliwości, sprawdzają, co im pasuje, a co nie. Nie odrzucają czegoś z powodu tego, że ktoś może o nich pomyśleć przez to źle. A w Polsce, mam wrażenie, że czasem jest na zasadzie: nie założę dużej bransoletki, bo co ludzie powiedzą. I zauważamy właśnie, że w wielu krajach ludzie nie mają z tym takich problemów, jak w Polsce, nie ma tylu kompleksów, nadwrażliwości na opinie innych, nawet obcych ludzi. Za to krytyki jest cała masa. To musi wynikać albo z kompleksów, albo narzuconych jakichś norm, nie wiem. Ludzie czasami, za przeproszeniem, trochę bezmyślnie trzymają się czegoś, co było kiedyś i nawet nie pomyślą o tym, że można by było coś zrobić inaczej, że można się zmieniać, można się na coś odważyć, zmienić styl, a przez to zmienić siebie i być szczęśliwszym.

„Jeśli zawsze dokonujesz właściwego wyboru, bezpiecznego wyboru, tego samego, co większość ludzi - pozostaniesz taki sam jak inni. Wciąż marząc o tym, żeby życie wyglądało inaczej” - Paul Arden.

Beata: Niektórym łatwiej jest powielać styl innych.

Aga: Wziąć coś, co już na pewno ktoś „przetestował”, jest ok i nikt go nie wyśmiał. Już bezpieczniej mieć takie samo. Nawet jeśli to nie wyraża mnie i wolałabym coś innego, to oszukam się, że mi się podoba 🙃

Beata: Nie zastanawiają się, że do ich sylwetki czy typu urody pasuje coś zupełnie innego, że na przykład to delikatne nie pasuje, bo wręcz ginie. A na przykład okazuje się, że przy założeniu większej biżuterii ich uroda by zyskała, zyskałaby twarz.

Aga: Gdyby wszyscy mieli zawsze takie podejście, to kobiety pewnie do tej pory nie mogłyby chodzić w spodniach 😄

Beata: A biżuterią można zakamuflować niedoskonałości, które nam jakoś przeszkadzają, odwrócić od nich uwagę, można wyeksponować walory. Ale ktoś, zamiast odważyć się na przykład na większe, kolorowe kolczyki, by dodać sobie blasku, nosi mikro wkręty, ledwo widoczne, bo są delikatne i modne i koleżanki noszą też takie.

Aga: I to jest ok, delikatność jest ok, ona pasuje w wielu przypadkach, żeby nie było 😏. Tylko niektórzy tak się do tego przyzwyczajają, że nawet nie pomyślą, że nie zawsze trzeba wyglądać tak delikatnie. Czasami może przydać się ciut szaleństwa czy oryginalności, bo to doda energii, doda ciekawszego looku, sprawi, że poczujemy się inaczej, niż zwykle. Takie zmiany mogą mieć realny wpływ na nasze samopoczucie, w ogóle na nas.

Abi: Nawiążę do Twoich słów, bo to faktycznie prawda o wpływie biżuterii na psychikę. Niedawno pisałam o tym artykuł, można przeczytać TUTAJ. A jeszcze kontynuując temat obaw: na rynku jest wysyp biżuterii handmade, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy rękodzieło przeżywa swego rodzaju renesans. Czy nie zastanawiałyście się, że wejście z kolejnymi tego typu produktami w ten gąszcz może nie mieć sensu, bo konkurencja jest zbyt duża?

Beata: Jasne, miałyśmy takie obawy. Ale po burzy mózgów i rozmowach doszłyśmy do wniosku, że w tej branży jest miejsce również dla nas. Ważne, żeby coś tworzyć po swojemu, dać coś od siebie, pokazać od innej strony. Ja mam takie podejście, że miejsce na rynku w jakiejkolwiek branży może znaleźć każdy; jeśli ktoś ma pomysł, to warto to spróbować wprowadzić w życie, zwłaszcza jeśli można się czymś wyróżnić. Konkurencja nie musi być dla siebie wilkiem, bo naprawdę można jakoś współistnieć bez negatywnych emocji. Ale to takie moje subiektywne zdanie 😏

Aga: I mimo, że już od dłuższego czasu jest wiele rękodzieła, to wciąż jest zauważalne to, że ludzie rzadko mają odwagę spróbować czegoś nowego, zobaczyć siebie od nieznanej strony. Dlatego postanowiłyśmy spróbować. Zwłaszcza, że to jest nie tylko sprzedaż biżuterii, ale chcemy też trochę na ten temat dać treści, która być może komuś pomoże.

„Dopiero po wyjściu poza strefę komfortu zaczynasz zmieniać się, rozwijać i przekształcać.”  - Roy T. Bennett.

Beata: Oczywiście z decyzją o podjęciu próby nasze obawy nie ulotniły się w cudowny sposób. Liczymy się z tym, że mogą pojawić się negatywne komentarze. Ciężko jest nie obawiać się tego, choćby przeglądając media społecznościowe. Tak wiele osób potrafi skrytykować czyjąś pracę, wygląd, czy podejście, nie myśląc o tym, że komuś wrażliwszemu podcina skrzydła. Dlatego jest takie poczucie, że społeczeństwo polskie jest ogromnie zakompleksione i w sporej mierze chyba nieszczęśliwe. Bo ktoś, kto nie ma kompleksów i żyje w zgodzie ze sobą, nie ma potrzeby krytykowania wszystkiego dookoła. Także tak, również tak zwany „hejt” bierzemy pod uwagę...

Aga: Chociaż przyznam - mam nadzieję, że jakoś bardziej zjednamy sobie ludzi i będzie miło. A jeśli przy okazji komuś pomożemy, ktoś skorzysta, weźmie coś dla siebie, zmieni coś, spojrzy na siebie inaczej, będzie szczęśliwszy, to warto spróbować. Będzie to ogromna nagroda za naszą odwagę 😏

Abi: Wiem, że poza „zwykłą” biżuterią będą też kolekcje ze zwierzętami mocy, czy kamieniami naturalnymi, z nawiązaniem do ich właściwości. Nie każdy wierzy w takie rzeczy. Czy nie obawiacie się zaszufladkowania do działu "magia i wróżki"?

Aga: Nie, wróżkami zdecydowanie nie jesteśmy, ani czarować nie umiemy. Niestety 😆. Natomiast zawsze byłyśmy blisko z naturą i jej dziełami, zawsze fascynowało nas jej piękno. Widzimy, że bardzo wiele osób interesuje się takimi rzeczami, wierzy w to.

Beata: Wiele osób jest otwartych na taką wiedzę. Robiąc choćby tatuaż, zwykle wybierają coś konkretnego, co ma mieć jakieś znaczenie. Poza tym widzimy, że niektórzy, może nawet nieświadomie, otaczają się symbolami i różnymi znakami. Nie zdają sobie sprawy nawet, że dany symbol ma jakieś większe znaczenie, a podświadomie do niego ciągną. A nie od dziś wiadomo, że jest coś takiego, jak zwierzęta mocy, symbole, które dają nam różne wartości, jeżeli oczywiście w nie wierzymy. Potrafią dać nam siłę, wesprzeć nas jakoś psychicznie, dodać odwagi.

Aga: Tak, mogą wpłynąć jakoś na naszą psychikę.

Beata: A w moc kamieni ludzie wierzyli już od wieków. Co prawda w obecnych czasach niektórzy nawet o tym nie pomyślą, ale kiedyś...

Aga: Kiedyś ludzie byli bliżej natury, więc częściej to było w ich życiu.

Beata: Ta wiedza, takie informacje były przekazywane z pokolenia na pokolenie. A potem zaczęło być to wypierane przez inne rzeczy.

Abi: Ja już zadałam wszystkie naszykowane pytania, więcej nie mam, ale to tylko na razie 😉. A jako że uwielbiam cytaty, które mają znaczenie i pasują do sytuacji, pozwolę sobie na koniec jeszcze dodać:

„Być pięknym to być sobą. Inni nie muszą cię akceptować. To ty musisz akceptować sam siebie.”  - Thich Nhat Hanh

P.S. Trzymam kciuki za nasze wspólne przedsięwzięcie i wszystkich, którzy podejmą próbę odnalezienia siebie wspólnie z nami... 🤗

Abi 🍀