Historia Andrei

- Mamo, a babcia powiedziała że masz magiczny wisiorek. Ale chyba żartowała, bo takich nie ma. Prawda? - Klara patrzyła na nią swoimi pięknymi, brązowymi oczami, oczekując odpowiedzi.
- Nie, córeczko, nie żartowała – odpowiedziała Andrea, zerkając z miłością na córkę, która nabrała podejrzliwego wyrazu twarzy.
- Tak, akurat – powiedziała z ironią, kiwając główką z pobłażaniem.
- No akurat tak – podeszła do blatu, na którym siedziała dziewczynka.
- Nie jestem już dzieckiem, nie okłamuj mnie. – Pięciolatka uniosła bródkę i spojrzała na mamę z ukosa.
- Skarbie, czy ja cię kiedyś okłamałam?
- Nie – powiedziała Klara po krótkim namyśle – ale magiczne wisiorki nie istnieją.
- Tak? A skąd masz taką pewność?
- Bo jak by istniały, to by się działy magiczne, niesamowite rzeczy.
- A jesteś pewna, że się nie dzieją?
Dziewczynka chciała od razu zripostować, ale nagle jej pewność siebie się zachwiała. Spojrzała na mamę i wzruszyła ramionami.
- Ja nic magicznego nie widziałam – stwierdziła – więc chyba się nie dzieją.
- Wiesz córeczko, na świecie są rzeczy, których nie jesteś świadoma, nie widzisz ich, nie dostrzegasz, a one istnieją.
- Ale że u nas w domu? – Spytała z niedowierzaniem.
- Tak, u nas w domu też – nie umiała powstrzymać rozbawienia.
- Ale że co na przykład?
- Na przykład to, że oddychasz oznacza, że otacza nas powietrze, którego nie widać, a jednak jest. Albo schodząc z blatu wylądujesz na podłodze, a nie na suficie, co oznacza, że działa tak zwana grawitacja, której nie widzisz, a jednak jest.
- A, takie rzeczy – powiedziała zawiedziona dziewczynka. – Ale to nie są magiczne rzeczy, tylko takie normalne.
- Wiesz, zależy, jak na to spojrzeć – uśmiechnęła się do dziecka. – Ale rozumiem, o co ci chodzi. Magiczne sytuacje też się zdarzają, chociaż ich nie widzisz. Dla mnie magiczną chwilą był moment twoich narodzin, kiedy nagle pojawiłaś się na świecie. Magiczną chwilą był dzień, kiedy twój tato poprosił mnie o rękę, bo nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że trafię na kogoś takiego. A pamiętasz, jak nasz psiak się zgubił i tak bardzo chciałaś, żeby wrócił?
- Tak, bardzo się o niego martwiłam i tęskniłam. Dałaś mi wtedy ten duży wisior i powiedziałaś, że on pomoże.
- No i pomógł – uśmiechnęła się, puszczając oko do dziecka. – Pomyśl, czy nie przypominasz sobie żadnych takich sytuacji, kiedy bardzo czegoś chciałaś i się spełniło?
Klara zmarszczyła brwi i wpatrzyła się w dal za oknem. Widać było, że usilnie stara się znaleźć w pamięci coś odpowiedniego.
- Mam! – Wykrzyknęła unosząc do góry palec wskazujący. – Jak babcia była w szpitalu i tata był taki smutny, a ty płakałaś, tylko udawałaś, że nie, ale ja widziałam. I wtedy miałaś przy sobie ten wisior i ja wzięłam od ciebie i tak sobie myślałam, jak o naszym Puszku, że się na pewno wszystko dobrze skończy. I wszyscy się tak cieszyli, jak babcia się obudziła i zaczęła zdrowieć – Klara trajkotała z podekscytowaniem.
- No właśnie...
- I jak tata powiedział, że musi wyjechać daleko, bo dostał jakieś wezwanie i ty się tak bardzo bałaś i wtedy miałaś ten wisior i potem się okazało, że wszystko jest odwołane i się wszyscy cieszyli, to to też się liczy?
- Dla mnie tak.
- No to dla mnie też – uśmiechnęła się Klara. I jak kiedyś nagle przestałam chodzić – dziewczynka posmutniała – i nikt nie wiedział dlaczego. To wtedy też nosiłaś ten wisior i potem nagle poczułam, że mogę wstać i lekarz uznał, że to cud, to to też była ta magia, prawda?
- Prawda córeczko, to była magia.
Klara wybiegła z pokoju i wróciła z tematem naszej rozmowy.
- Mamo, a dlaczego akurat ten wisior? Dlaczego akurat z tym kotem?
- To tygrys. Dostałam ten wisior od twojego dziadka, jak byłam jeszcze nastolatką i ciągle wpadałam w jakieś tarapaty. Dziadek powiedział, że tygrys jest moim zwierzęciem mocy, że zawsze pomoże mi przejść przez trudne momenty w życiu, da siłę do pokonywania przeszkód, uświadomi mi, jaką mam moc i jak ją wykorzystać w dobrym celu.
- I co, uwierzyłaś od razu? – Spytała córka z zaciekawieniem.
- Oczywiście, że wtedy nie uwierzyłam – Andrea uśmiechnęła się sama do siebie. – Ale jak przyszedł czas pożegnania z twoim dziadkiem, kiedy było naprawdę ciężko i nie umiałam sobie poradzić, przypomniałam sobie o tym prezencie. Przypomniałam sobie wszystkie słowa mojego taty, historie, które mi opowiadał, związane ze zwierzętami mocy  i wtedy zaczęłam pojmować znaczenie tego daru.
- A ja też mam jakieś zwierzę mocy? – Spojrzała wyczekująco na matkę.
- Na pewno, skarbie.
- Jakie? Tygrysa?
- Chyba jeszcze za wcześnie, żebyś odkryła swoje zwierzę mocy. Ale jeśli uwierzysz, to je odkryjesz i ono pomoże ci. A do tego czasu weź ten wisior, mój tygrys na pewno się również tobą zaopiekuje.
Klara wciągnęła powietrze podekscytowana, ostrożnie biorąc do ręki biżuterię. Chyba jeszcze nigdy nie widziała córki w stanie takiej uroczej fascynacji...

Chcesz dowiedzieć się więcej o tygrysie w kontekście zwierzęcia mocy? Zapraszam TUTAJ 😎

A może masz ochotę na coś z własnym tygrysem? Kolekcja Tygrys już dostępna na stronie naszego SKLEPU 👈